niedziela, 3 grudnia 2017

48 dzień ciąży

*   *   * 
Korzystając z ostatnich słonecznych dni, zapuściliśmy się dzisiaj na leśny spacerek.
Było pysznie.
Dla towarzystwa dla naszej przyszłej mamusi zabraliśmy naszą kochaną Broszkę, która ze względu na swoją niepełnosprawność była dla ociężałej już Trufci doskonałym kompanem.


Trufcia jak każdy briard uwielbia każdy rodzaj aktywności, byle by w towarzystwie swojego człowieka. Oczywiście w jej stanie spacery muszą być dostosowane do jej możliwości. W tak zaawansowanej ciąży nie są wskazane szaleńcze gonitwy, a o jakichkolwiek skokach można zapomnieć.
Nawet wejście do samochodu odbywało się "na raty" - jako pierwsze wsiadały przednie łapy, a potem przy mojej pomocy brzusio i tylne łapy. Wysiadanie odbywało się podobnie, choć w odwrotnej kolejności  😁


*   *   *
Przed nami jeszcze około dwa tygodnie oczekiwania na narodziny maluszków. Przygotowałam już porodówkę - nasz specjalny pokój, w którym rodzą się i mieszkają wspólnie z mamą maluszki przez pierwsze 3 tygodnie swojego życia. 
Zrobiłam przegląd wszystkich potrzebnych w czasie porodu rzeczy, by w najbliższym czasie uzupełnić zapasy. Nie lubię robić takich przygotowań na ostatnią chwilę. Wolę by w ostatnim, gorącym czasie oczekiwań na maluszki, jak najmniej rzeczy mnie zaskakiwało. Oczywiście poród sam w sobie potrafi być pełen niespodzianek, ale to co mogę przygotować już teraz, wolę o czasie mieć pod ręką.

*   *   *
Tymczasem nasza mamusia troszczy się jedynie o pełną michę i coraz częstsze wychodzenie za potrzebą. Maluszki już zaczęły uciskać jej brzuszek i zauważyłam, że Trufcia mocno kręci się na swoim posłanku, póki nie znajdzie wygodnej dla siebie pozycji.
Najczęściej wybiega leżenie na kaflach.
Troszkę mnie to martwi, bo boję się, czy nie jest jej chłodno, jednak to jest jej wybór, a ja nie zamierzam się wykłócać z ciężarną.
Pozostaje mi ufać, że Trufla wie lepiej.

Taki mamy wielki brzusio!
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz